W najgorszych koszmarach nie spodziewałam się, że wykańczanie mieszkania w taki sposób mnie „przerośnie”. W pewnym momencie miałam ochotę usiąść i płakać. Co ja piszę… wiele razy siedzialam i plakalam a hormony wcale w takich momentach nie pomagają… Tak bardzo chciałam, aby wieczór wigilijny odbył się w naszym nowym mieszkaniu w gronie najbliższych. Niestety na skutek wielu różnych niezależnych od siebie okoliczności, na takie święta musimy zaczekać. Ale te i tak będą wyjątkowe. Bo to czas oczekiwania ??
To będą jedyne w swoim rodzaju święta. Bo jest nas przecież o jedną osobę więcej ❤
Przez tę całą remontową bieganinę dopiero od kilku dni mogę poczuć prawdziwą magię świąt. Także dzisiaj zabrałam się do pracy w kuchni. Tradycyjnie piekę sernik (mąż twierdzi, że najlepszy… No ja myślę!). Udało mi się również spotkać z najbliższymi przyjaciółmi i wyściskac ich przed świętami.
Święta baletnicy bez Dziadka do orzechów to nie są prawdziwe święta ?
Jako, że w dalszym ciągu jestem artystką baletu 😉 nie mogłam nie pójść na „Dziadka do orzechów” w wykonaniu Polskiego Baletu Narodowego. Wzruszyłam się kilkukrotnie a nogi same mi tańczyły jak oglądałam moje koleżanki i kolegów prężących się na scenie 😛 bardzo tęsknię za pracą, za teatrem i moimi koleżankami.
Nagrałam trochę materiału dla Was i będę montować… mam nadzieję, że rozumiecie moją obecną sytuację i brak wpisów Was nie zniechęcił do bloga! Już jutro nowy wpis!!
Tymczasem małe przyjemności przedświąteczne zaliczone ✔✔
- Prezenty spakowane?
- Gorąca czekolada wypita? (Bo dodatkowy zastrzyk energii zawsze mile widziany)
- Pierniczki zrobione? No dobra, kupione?
- Familijny film świąteczny obejrzany? Oczywiście chodzi o Kevina ?
Zdjęcia Adrian Hołda
MIŁEGO DNIA!!