Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że dzisiejszy wpis to moja, tylko i wyłącznie, subiektywna ocena i opinia zjawiska niejedzenia wśród tancerek (a być może nawet tancerzy) baletu. W ostatnim poście napisałam: jestem tancerką baletu, nie anorektyczką, ale podejrzewam, że kilkoro z Was może uważać inaczej, patrząc na moje zdjęcia. Największym motywatorem do tego wpisu był komentarz anonimowego czytelnika, który, po krótce mówiąc, stwierdził, że muszę chodzić głodna, skoro mam wystające kości.
Nie ukrywam, zabolało mnie to. Bo fakt wystających kości jest moim nieodłącznym towarzyszem odkąd pamiętam. Pisanie frazesów w stylu to geny niczego nie dowodzi i nie jest wyjaśnieniem dla powszechnego stereotypu jakoby baletnica nic nie jadła, ale prawdą jest, że wielu z nas dziedziczy po rodzicach szybką przemianę materii i tendencję do szybkiego zrzucania masy ciała. Tak samo, jak niektórzy dziedziczą łatwość do przybierania na wadze. Tak już jesteśmy skonstruowani i wielkie znaczenie ma tutaj fizjologia każdego organizmu z osobna. Możemy mu w tym pomóc lub nie.
Nastolatki w szkołach baletowych często słyszą jesteś z gruba. Ale… jak to z nastolatkami bywa, przyswajają sobie takie informacje zbyt dosłownie i stanowczo postanawiają to nic już nie będę jadła! jakby to było rozwiązaniem ich problemów… Nie można ich za to winić, szczególnie przy wszechobecnym trendzie szczupłej sylwetki. Jest to również forma ściągnięcia na siebie uwagi… ale to wszystko, to książkowe przykłady psychologicznego przedstawienia tego problemu. Pamiętajmy, że zaburzenia żywienia dzieją się, paradoksalnie, w głowie a nasz wygląd to 'tylko’ skutek uboczny. Dlatego bardzo ważna jest konsultacja z dietetykiem, jeśli tylko pojawia się zarzut jesteś za gruba. Jak ja byłam w szkole o dietetyku chyba nikt jeszcze nawet nie słyszał, wszelkie mody na różnorodne diety także były mało znane szerszemu gronu odbiorców. Teraz w szkole baletowej w Warszawie zatrudniony jest dietetyk, którego zadaniem jest pomagać uczniom w ich problemach związanych z odżywaniem. Należy jednak pamiętać, że w relacji dietetyk-pacjent kluczową rolę odgrywa ten drugi i jego wolna wola. Bez tego nawet największe starania dietetyka nie pomogą.
Pewnie zastanawiacie się, że skoro to przecież wcale nie przedstawia się tak drastycznie, to dlaczego taki fenomen w ogóle się pojawił i dlaczego na scenie widzimy same chude tancerki?
Uwierzcie mi na słowo, że nasz codzienny trening to naprawdę ogromny wysiłek fizyczny. Dlaczego cały Internet huczy od reklam siłowni, aerobików i fitnessu pod hasłem jak schudnąć? Bo ćwiczenia pomagają w zrzuceniu zbędnych kilogramów. Chyba każdy się z tym zgodzi. Chcąc nie chcąc, podczas kilkugodzinnych prób tancerze spalają wszystko co zjedzą, może nawet z nawiązką. Przyznam się, nawet pomimo tego, że naprawdę lubię jeść, iż niejednokrotnie po wyczerpującym spektaklu, gdy wracam do domu po godzinie 22 jestem zwyczajnie zbyt wyczerpana, by w ogóle pomyśleć o jedzeniu. Ale to też jest związane z moją indywidualną fizjologią organizmu. Tak samo gdy się stresuję, nie jestem w stanie nic przełknąć. Mój zawód nierozerwalnie związany jest z poczuciem stresu… przed wyjściem na scenę za wszelką cenę chcemy wypaść jak najlepiej. A przecież tak wiele osób zajada stres! Sami widzicie, jak istotne są w kwestii żywienia personalne przyzwyczajenia, upodobania i zwyczajne potrzeby.
Kiedyś od starszej tancerki usłyszałam, że jestem bardzo szczupła, ale to dobrze, bo będzie mi się lżej tańczyć. Sam fakt, że tancerki powinny być szczupłe związany jest z bardzo przyziemnymi kwestiami… chodzi tu chociażby o partnerowania. Mężczyźni w balecie muszą być silni, aby wykonywać wiele skomplikowanych podnoszeń i nie narażać się na uszkodzenia kręgosłupa (który jako pierwszy chyba odmawia posłuszeństwa wśród tancerzy). Zgodzicie się ze mną, że waga tancerki odgrywa tutaj ważną rolę.
Wrócę na chwilę do serialu Flesh&Bone. Wątek, że jedna z bohaterek traci wzrok na jedno oko z powodu drastycznej diety jest, przepraszam, ale dla mnie śmieszny. Owszem, podczas pobytu Mii w szpitalu jesteśmy świadkami sceny, w której matka dziewczyny 'usprawiedliwia’ córkę i wymijająco opowiada o poważnej chorobie neurologicznej Mii, której jednym z objawów są zaburzenia wzroku. Niemniej cała dramaturgia poprowadzenia tego wątku nie pozostawiała dla mnie złudzeń, że drastyczna dieta nasiliła objawy choroby. Podejrzewam, że producenci chcieli w jak najbardziej drastyczny sposób zobrazować problemy, z jakimi tancerki muszą się zmagać, aby utrzymać szczupłą sylwetkę, ale można to było pokazać w zupełnie inny, ale tak samo bolesny dla kobiety sposób. Niestety, biologia tak przystosowała kobiety do życia i rozmnażania, że w momencie zbyt gwałtownej utraty masy ciała, po prostu zanika miesiączkowanie. Każdy lekarz to potwierdzi. Wydaje mi się, że na pewnym etapie życia kobiety, utrata możliwości posiadania dzieci jest równie tragiczna, jak utrata wzroku na jedno oko. No ale… łatwiej było przedstawić w serialu formę zdecydowanie bardziej widoczną dla widzą niż wewnętrzny dramat tancerki. Podkreślam, to moje subiektywne spostrzeżenie. Ponadto, pierwsze objawy osłabienia i wycieńczenia organizmu związanego z odchudzaniem to prędzej omdlenia, spadek poziomu cukru czy brak siły na próbach. To mogłoby chyba nawet lepiej zobrazować problem w tego typu serialu. Pamiętajmy, że zawód tancerza, tak jak pisałam wyżej, związany jest z ogromnym wysiłkiem fizycznym, a co za tym idzie, z odpowiednią kondycją organizmu. A jedzenie to paliwo dla naszego ciała. Ja sama w pewnym momencie mojego życia bardzo schudłam, a złożyło się na to wiele problemów… miałam tego świadomość i starałam się przezwyciężyć w sobie niechęć do jedzenia. Było to trudne, trwało prawie rok, ale udało się. Dlatego wiem z własnego doświadczenia, jak to jest nie mieć siły na najprostszych próbach, a co dopiero na tych bardziej wymagających.
Dlatego niezmiernie WAŻNA JEST ZBILANSOWANA DIETA. Pisałam o tym tutaj. Nie zaprzeczam, sięgam po niezdrowe jedzenie, kiedy mam na to ochotę. Jem słodycze kiedy mam na to ochotę. Niemniej jednak, ze względu na pewne kłopoty związane ze zdrowiem (które posiadam odkąd się urodziłam, więc w żaden sposób nie są powiązane z faktem, że jestem tancerką) nie powinnam jeść tłuszczy. I znów, jak bumerang, powracam do tych indywidualnych uwarunkowań i fizjologii naszego organizmu…
I najważniejsze, powtórzę się… Zaburzenia żywienia dzieją się w głowie. Dlatego nigdy trafnie nie odpowiemy sobie na pytanie dlaczego fenomen odchudzania pojawił się w tak dużym odsetku wśród tancerek baletu. Czy jest to związane z ich osobistą estetyką pojmowania swojego ciała (typowy problem anorektyczek), czy partner zarzucił, że jest za ciężka, czy nauczyciel stwierdził, że jest za gruba… Aspektów jest prawdopodobnie wiele.
To nie ostatni post, w którym poruszam ten temat. Aby przedstawić Wam ten problem z poparciem naukowym, poprosiłam o pomoc Milenę, dietetyczkę zatrudnioną w naszym zespole (Milena pracuje również jako dietetyk w szkole baletowej w Warszawie). Wspólnie przygotowujemy artykuł dotyczący zaburzeń odżywiania wśród tancerek oraz diety, którą człowiek powinien stosować, gdy pracuje fizycznie.
PS. Muffin z karmelem i orzechami był bardzo smaczny 🙂
Zdjęcia Alexandra Vadon
Kostium YUMIKO
Tuniczka Designed by Alice
MIŁEGO DNIA!
SIMPLE.DANCER