Ogromnie żałuję, że bardzo rzadko mam okazję wybrać się do teatru jako widz. Nie wynika to z mojej ignorancji, bynajmniej, staram się być na bieżąco z nowinkami teatralnymi, m.in. w Warszawie. Aktorstwo to przecież niesamowicie pokrewna baletowi dziedzina sztuki, a nierzadko tancerze muszą zmierzyć się z porównywalnie trudnymi zadaniami aktorskimi na scenie, co artyści dramatyczni.
Niestety moja praca zwyczajnie koliduje czasowo z przedstawieniami, które chciałabym zobaczyć. Ostatnią sztuką, na którą zabrał mnie mój już obecny mąż, było Zagraj to jeszcze raz, Sam Woodiego Allena w Teatrze 6. piętro. Ponieważ bardzo lubię twórczość tego amerykańskiego artysty (oglądałam także film Allena o tym samym tytule, zresztą wedle scenariusza Allena oczywiście) to sztuka bardzo przypadła mi do gustu.
Ostatnio miałam ogromną przyjemność poznać jedną z czytelniczek mojego bloga, Agnieszkę. Napisała, że będzie na spektaklu Chopiniana/Bolero/Chroma a ja zaproponowałam, że po zatanczeniu w Bolero wyskoczę do niej na widownię, abyśmy mogły się faktycznie poznać. Agnieszka czekała na mnie na I balkonie, idąc w jej stronę miałam okazję zobaczyć widzów, którzy dosłownie kilka minut wcześniej oglądali nas na scenie. Teraz ja mogłam oglądać ich. A konkretnie ubrania, w jakich zdecydowali się przyjść do teatru. Nieraz słyszałam pytanie 'jak należy ubrać się do teatru?’ słowo należy jest kluczowe. Wizyta w teatrze to okazja, na którą powinno wybrać się stosowny ubiór. I nie chodzi tu o formalne stroje wizytowe a po prostu o elegancję i schludność, na którą nie mogą sobie pozwolić na co dzień osoby np. pracujące w korporacjach, gdzie obowiązuje sztywny dress code w stylu business formal. Wyobrażam sobie, że wizyta w teatrze to dla widza swojego rodzaju wydarzenie, na które się czeka i do którego specjalnie się przygotowuje. Jako kobieta samej sobie lubię sprawiać taką przyjemność jak specjalne przygotowania, czyli chociażby wybór innego niż zwykle outfitu. To dodatkowo pozytywnie mnie nastraja i sprawia, że nie mogę się doczekać wyjścia do teatru.
Teatralny dress code rządzi się swoimi prawami, ale nie jest on wybitnie restrykcyjny. Według rzeczywistych zasad dress code’u podczas wieczornych wyjść do teatru (poza premierami i oficjalnymi bankietami) obowiązuje tzw. informal dress code, czyli strój nieformalny. W skrócie oznacza to strój wizytowy na wieczór. W przypadku mężczyzn to garnitur, wedle oficjalnych zasad powinien być w granatowym odcieniu. Osobiście uważam, że żaden artysta się nie obrazi, jeśli panowie na widowni wybiorą koszulę i eleganckie spodnie zamiast garnituru 🙂 ważne, aby całość była dopasowana, dobrze leżała a materiały były dobrej jakości. Wracając do meritum… jeśli chodzi o panie mają one większe pole do popisu, ale jednak określone. Odpowiednim ubiorem do teatru, mieszczącym się w standardzie strojów wizytowych, są: sukienka koktajlowa, inaczej mała czarna (choć słowo czarna jest mylące- nazwa mała czarna odnosi się bowiem również do innych kolorów) lub garsonka, niemniej jednak w ciemnych barwach i odcieniach. Według zasad dobrego stylu i wizerunku tkaniny z jakich powinny być uszyte to jedwab bądź delikatna wełna.
Na oficjalnych premierach obowiązuje strój półformalny, czyli smoking dla panów i długie, ewentualnie do kolan, suknie wieczorowe dla kobiet. Oczywiście informacje o konkretnym typie dress code’u powinny być podane na zaproszeniu.
Zdaję sobie sprawę, że zasady te są trudne do realizacji w codziennym pędzie naszego życia, ale sprawienie sobie przyjemności wynikającej z eleganckiego ubrania się może doskonale wpłynąć na nasz nastrój i spowodować, że doznania estetyczne płynące ze sceny zmieszają się z komplementami, które usłyszymy od mężczyzn przy naszym boku 🙂 czy to nie zachęcające?? Dziś prezentuję Wam moją wersję nieformalnego stroju wizytowego, w jakiej sama z chęcią wybrałabym się do teatru. Wracam tym samym do mojego wcześniejszego stwierdzenia: musi być gustownie i z klasą. A ponieważ wyznaję zasadę, że klasyka nigdy nie wychodzi z mody, zdecydowałam się na spódnicę z plisem. Plisowane spódnice od dzieciństwa kojarzą mi się z galowym strojem szkolnym, wystąpieniami w świetlicy z okazji zakończenia roku. Podsumowując- dla mnie to element stroju wizytowego. Wybrałam tę o długości midi w kolorze oliwkowej zieleni, która doskonale współgra z kremowym odcieniem koszuli. Ponieważ jej długość jest dość kłopotliwa najlepszym rozwiązaniem są buty na wysokim obcasie. Ta torebka to mój ulubiony ostatnio dodatek- ozdobiona delikatnym łańcuszkiem z motywem skórki węża listonoszka to prezent, który otrzymałam od męża pod choinkę 😉
Zdjęcia Tomasz Fabiański
A Wy jakie macie zdanie na poruszony przeze mnie dzisiaj temat?
Przywiązujecie dużą wagę do stylizacji, w której wybieracie się do teatru?
Z przyjemnością przeczytam Wasze opinie 🙂
MIŁEGO DNIA!
SIMPLE.DANCER