 |
Po lewej Władisław Antratow jako Krassus, po prawej Michaił Łobuchin jako Spartakus; zdj. Damir Yusupov |
W niedzielę oglądałam retransmisję baletu Spartakus w choreografii Jurija Grigorowicza z teatru Bolshoi z 2013 roku. Zapraszam Was na moją krótką recenzję!
Treść tego baletu, do którego muzykę skomponował ormiański kompozytor, Aram Chaczaturian, oparto na faktach- Spartakus, tracki jeniec, doprowadził do powstania gladiatorów w starożytnym Rzymie. Inscenizacja choreograficzna Yurija Grigorowicza z 1968 roku odbiega strukturą i poniekąd librettem od swojego pierwowzoru z 1954 roku. Grigorowicz po konsultacjach z samym kompozytorem, Aramem Chaczaturianem, skondensował dzieło do trzech aktów i 12 obrazów. Z treści usunięto postać syna Spartakusa i Frygii, Harmodiusa. Trzon akcji, czyli walka o wyzwolenie niewolników spod tyrańskiej władzy Krassusa, pozostała bez zmian, a jej bohater, Spartakus, jest dziś jedną z najbardziej rozpoznawalnych w dziejach literatury baletowej. Pomimo swojego patetycznego przekazu, w Spartakusie widzowie mogą doświadczyć wszystkiego, co niezbędne w wielkich baletach. Tańce solowe przeplatają się z tańcami zespołowymi, a tańce zespołu nie raz stanowią tło dla solistów (jak w wirtuozowskim pas de deux Krassusa i Eginy (jego zmysłowej i sprytnej kochanki) z II aktu, czy męskie, wzniosłe tańce wojsk rzymskiego władcy bądź zbuntowanych niewolników podnoszące powagę decyzji Spartakusa o rebelii przeciwko tyranowi. Solowe wariacje głównych bohaterów, a jest ich w sumie dziewięć, przepełnione są popisami technicznymi dostosowanymi do każdego charakteru. Każda z tych wariacji, tzw. monologów, niesie ze sobą swój indywidualny przekaz. I tak kolejno poznajemy uczucia Spartakusa nie mogącego zaakceptować swojego losu niewolnika, następnie jesteśmy świadkami jego rozpaczy po zamordowaniu swojego kompana, aż dochodzimy do momentu kulminacyjnego, czyli decyzji o przeprowadzeniu powstania. Michaił Łobuchin, co prawda znakomity technicznie o aparycji starożytnego wojownika, niestety dla mnie zinterpretował swą rolę zbyt dosadnie… Mówi się, że to jego najlepsza rola jako tancerza i sam wypowiada się na jej temat, że na scenie on JEST Spartakusem i oddaje się tej historii bezkreśnie. Dla mnie, jakkolwiek, za dużo było tu gry aktorskiej, którą chyba tylko rosyjscy tancerze mogą się poszczycić. U jego boku Anna Nikulina, wiotka, zwinna, również nienaganna technicznie, wtórowała mu w rozpaczy i smutku… Osobiście, najbardziej poruszyła mnie w ostatniej scenie, gdzie opłakiwała pokonanego gladiatora. Niemniej jednak, doskonałe w ich wykonaniu było miłosne adagio z III aktu, wyrwało mi się nawet głośne WOW podczas jednego z partnerowań, a świadczy to tylko o tym, że faktycznie wirtuozeria spotykana w tym balecie jest na najwyższym poziomie. Pomimo, że to balet o historii spartańskiego gladiatora i jego morderczej walki o wyzwolenie niewolników, to moje serce skradła Svetlana Zakharova w roli Eginy. Zresztą chyba nie tylko moje, a świadczy o tym chociażby aplauz widowni słyszalny na nagraniu. Cóż więcej mogę napisać… To jest ideał tancerki XXI wieku. Jest nieskazitelna, perfekcyjnie zbudowana, o idealnych proporcjach. Na jej niekorzyść może jedynie oddziaływać fakt, że z powodu posiadania tak pięknych, baletowych nóg, często łapię się na tym, że nie patrzę na nią 'w całości’ a ograniczam się tylko do tychże kończyn, które pracują perfekcyjnie, akademicko. To absolutny wzór do naśladowania. W III akcie Zakharova porywa widownię swoim kuszącym tańcem wewnątrz obozu niewolników, tym samym zdradzając ich i oddając w ręce żądnego zemsty Krassusa. Co do wspomnianego właśnie rzymskiego władcy, nie mogłam wyjść z podziwu, jak idealnie został dobrany tancerz do roli. Dopiero później zauważyłam, że przecież ma doklejony nos, aby wyglądał dokładnie jak starożytne, rzymskie popiersie! W peruce w malutkie loczki Władisław Łantratov wyglądał jak rzymski bożek. W swoich wariacjach Krassus ukazuje swą siłę wykonując odpowiednie gesty, jego tańcom towarzyszą duże skoki oraz piruety. Do każdej z głównych postaci przypisany jest odpowiedni wątek muzyczny oraz konkretne schematy ruchowe. Dla Krassusa to marszowe, triumfalne rytmy, dla Eginy popisowe są pozy attitude w przód oraz w tył, Frygia gestem prosi widzów o pomoc w walce, ucieczce czy po prostu zrozumieniu tragicznego losu niewolników. Spartakus zdobywa scenę wielkimi skokami oraz (co chyba najważniejsze) swoją nienaganną aparycją- idealnie umięśniony, doskonale oddaje siłę starożytnych gladiatorów. W tym miejscu warto napisać, że Spartakus to rola nie dla każdego solisty.
 |
Anna Nikulina jako Frygia, Michaił Łobuchow jako Spartakus; zdj. Damir Yusupov |
 |
Anna Nikulina jako Frygia, Michaił Łobuchow jako Spartakus; zdj. Damir Yusupov |
 |
Anna Nikulina jako Frygia; zdj. Damir Yusupov |
Jako, że sama jestem tancerką corps de ballet, zawsze oglądając balet w wykonaniu innych zespołów, moją uwagę częściej skupia sam zespół niż soliści 🙂 Na tym konkretnym nagraniu bardzo dużo było zbliżeń, przez co ciężko było obejrzeć scenę w pełnej jej okazałości, co niestety trochę przeszkadzało w odbiorze. Niemniej, sam zespół prezentował oczywiście światowy poziom. To w końcu Bolshoi, ale nie obyło się bez pewnych wpadek, choć wszystkie były dla mnie do zaakceptowania. W jednym miejscu ktoś się spóźnił, ktoś za wcześnie wyskoczył w górę, ktoś wypadł z linii… ale są to niuanse, które zdarzają się zawsze i wszędzie. W końcu jesteśmy tylko ludźmi i każdy ma prawo do drobnej pomyłki. Co jeszcze rzuciło mi się w oczy, co być może umknęło widzom, którzy sami nie są tancerzami? Naprawdę nie mogłam się nadziwić, dlaczego tancerki miały na sobie rajstopy do cielistych point… naprawdę część z nich wyglądała niekorzystnie! Natomiast Frygia (Nikulina) w I akcie podczas duetu ze Spartakusem mocno pobrudziła sobie rajstopy jego podkładem 🙂 Na II akcie na pewno miała inne.
 |
Anna Nikulina jako Frygia, Michaił Łobuchow jako Spartakus; zdj. Damir Yusupov |
Spartakus to balet obecny w repertuarze Teatru Bolszoj nieprzerwanie od 1968 roku. Ten fakt świadczy o jego ponadczasowości i nawet jeśli choreografia jest miejscami bardzo prosta, szczególnie dla męskiej części zespołu (np. pochód wojska z tarczami w pierwszej scenie) to niezmiernie ważne jest jej nieskazitelne wykonanie. Sam choreograf o swoim dziele mówi, że jego najistotniejszym aspektem jest odpowiednio dobrany zespół męski. Tu również chodzi o odpowiednią budowę, tancerze powinni szczycić się nienaganną muskulaturą.
Oczywiście, skoro to dzieło liczy sobie 55 lat, musimy być świadomi tego, że z pewnością ewoluowało. Jego rozwój nierozerwalnie związany jest z nieustannym podnoszeniem się umiejętności technicznych tancerzy klasycznych. Popisowy taniec Frygii (Zakharovej) z pewnością wyglądał inaczej w 1968 roku w wykonaniu Niny Timofiejewej. Zakharova z lekkością podnosi nogi w każdym kierunku uśmiechając się przy tym kusząco i zadziornie, nie zdradzając przy tym nawet najmniejszego zmęczenia.
 |
Svetlana Zakharova jako Egina, zdj. Damir Yusupov |
Ogromnie dziękuję Kasi Gardzinie za zaproszenie na transmisję! Naprawdę było warto! Szczególnie, że na ekranie wypatrzyłam nasza obecną solistkę, Chinarę Alizadę. W 2013 roku tańczyła jeszcze w Bolshoi 🙂
Zajrzyjcie na bloga Kasi, na którym przedstawia swoje recenzje z różnorodnych spektakli baletowych i niezmiennie edukuje polską widownię!
MIŁEGO WIECZORU!
SIMPLE.DANCER