Praca w teatrze

Rozmowa z… Vladimir Yaroshenko

Dziś zapraszam Was na rozmowę z tancerzem, który od 10 lat cieszy warszawską publikę swoimi nietuzinkowymi występami na scenie Teatru Wielkiego-Opery Narodowej. W Warszawie ma wierne grono fanów, którzy regularnie podziwiają jego poczynania w kolejnych spektaklach w repertuarze Polskiego Baletu Narodowego. Vladimir Yaroshenko, bo o nim mowa, to uosobienie cech tancerza doskonałego- w życiu skromny, raczej małomówny, na scenie zawsze pewny siebie. Choć najbliżsi twierdzą, że jak się rozkręci to potrafi być gwiazdą niejednej imprezy 🙂 Znam go 10 lat i odkąd pamiętam widzę go na scenie w solowych partiach. Wykreował takie role jak Tchnienie, w sentymentalnym balecie Pastora I przejdą deszcze… rozdartego Prospero w Burzy, również Pastora, zawadiackiego Basilio w Don Kichocie i wiele, wiele innych, które trudno byłoby mi wszystkie spisać… Na zdjęciu głównym, autorstwa Ewy Krasuckiej, Vladimir w roli Petruccia w balecie Johna Cranko, Poskromienie Złośnicy.

Kiedy balet pojawił się w Twoim życiu?
Moja przygoda z baletem rozpoczęła się gdy miałem 8 lat. Uczęszczałem przez kilka lat na zajęcia z tańca do kółka baletowego przy szkole muzycznej w moim rodzinnym mieście, Sławiańsku nad Kubaniem. Gdy skończyłem 12 lat rodzice zdecydowali, abym kontynuował naukę w szkole baletowej w Krasnodarze. Byłem jeszcze chłopcem, mieszkałem w pokoju wynajmowanego mieszkania, tęskniłem. Prawie w każdy weekend wracałem do domu. Rodzice byli dla mnie ogromnym wsparciem. W szkole miałem jeszcze jedną osobę, której mogłem zaufać. Ale o tym przekonałem się, gdy byłem już znacznie starszy.

Do tematu tej tajemniczej osoby za chwilę powrócimy… Profesjonalna szkoła baletowa wiąże się już z przyszłością, do takiej szkoły nie idzie się bez bardziej sprecyzowanego celu. Kiedy poczułeś, że to jest właśnie to, co chcesz robić w życiu?

Jak pierwszy raz na żywo obejrzałem balet. To była Śpiąca królewna. Nie pamiętam nawet na jakim poziomie był zespół, który występował, ale pamiętam to uczucie, które wtedy mną owładnęło. Wiedziałem, że to jest to, do czego wówczas dążyłem. Ten zawód wymaga wielu poświęceń, ale marzenia i chęci, aby zrealizować cel są zawsze na pierwszym miejscu. Jestem I solistą Polskiego Baletu Narodowego, to najwyższa półka. Nie mogę zwalniać tempa, codziennie muszę się doskonalić, choć zdarzają się momenty słabości kiedy staję przy drążku i pytam samego siebie jak długo jeszcze? Ale tego samego dnia, na koniec spektaklu, gdy widzę przed sobą setki osób, których owacje na stojąco nie chcą ucichnąć, to wiem, że to jest cel mojej drogi. Dla takich momentów, mimo wszystko, staję przy drążku i ćwiczę jeszcze więcej.

Jako Solor w balecie Bajadera; zdj. Ewa Krasucka
To kim jest ta tajemnicza osoba z czasów szkoły w Krasnodarze…?

To moja żona, oczywiście! Pierwszy raz spotkaliśmy się podczas egzaminów wstępnych do szkoły, ale Olga zdawała do klasy o dwa lata młodszej. Uczucie między nami nawiązało się w ostatnich latach nauki w szkole. Od prawie 12 lat jesteśmy małżeństwem. Mamy dwoje dzieci, Sasza, nasz syn, ma 7 lat, Masza, córeczka, skończyła niedawno 2 lata. Czas leci nieubłaganie, nie wiem kiedy to zleciało.
Vladimir z żoną Olgą
Właśnie rodzicielstwo jest tematem, o którym chciałam z Wową porozmawiać, aby pokazać, że ten aspekt w życiu zawodowych tancerzy nie jest tematem tabu. Jak wszyscy, pragniemy założyć rodziny, a Vladimir i Olga są idealnym przykładem baletowej pary, której udało się pogodzić obowiązki zawodowe z rodzicielskimi. Sasza, starsze dziecko pary, ma 7 lat a przez ostatnie lata to właśnie Wowa tańczył praktycznie wszystkie solowe partie w spektaklach Polskiego Baletu Narodowego. Jak udało się Tobie to pogodzić?
Jeśli nie potrafisz oddzielić życia zawodowego od osobistego, to jaki w ogóle sens ma decyzja o posiadaniu dzieci? Staramy się z Olgą dzielić wszystkie rodzicielskie obowiązki między siebie, usypianie, kąpanie, sprzątnie i zabawy z dziećmi. Mamy także wspaniałą nianię, którą nasze dzieci uwielbiają, a której my możemy w pełni zaufać. Jej pomoc jest nam bardzo potrzebna i naprawdę cieszymy się, że z nami jest. Wiadomym jest, że chciałoby się poświęcić jak najwięcej czasu dzieciakom, mimo zmęczenia, szczególnie w okresie ciężkich prób, maratonu spektakli, dlatego nie możemy pozwolić, aby wyczerpanie negatywnie odbijało się na naszych relacjach. Każdą wolną chwilę, którą spędzamy wspólnie poświęcamy dzieciom.
Co najbardziej lubicie robić wspólnie podczas takich dni?
Spać 🙂 a tak poważnie, bardzo lubimy razem śpiewać i majsterkować w domu (!) a także spotykać się ze znajomymi. Z dziećmi nie sposób się nudzić, im zawsze trzeba zapewnić rozrywkę, ale my to bardzo lubimy.

Pamiętam, jak pewnego dnia na jednej z prób Olga opowiadała nam sytuację, która wydarzyła się podczas lekcji ich syna w szkole. Został zapytany przez nauczycielkę 'co robi twój tata?’ Sasza odpowiedział 'jest tancerzem’ po chwili namysłu, dodał 'mój tata jest najlepszym tancerzem’ 🙂 Dla mnie, koleżanki Olgi i Wowy z zespołu to znak, że ich dzieci rozumieją zawód, który oni wykonują. Są świadome, że samotne wieczory spędzane z nianią, podczas gdy rodzice pracują na scenie, to efekt długiej i nierzadko samotnej wędrówki, której podjęli się ich rodzice.

Rodzina Yaroshenko w komplecie 🙂 zdj. Rober Gajda
Powrócę do naszej pracy… Olga Yaroshenko jest tancerką w Polskim Balecie Narodowym. Czy nie jest zazdrosna widząc Ciebie w objęciach innej kobiety na scenie? Wydaje się, że niektóre sceny nasączone są niezwykle intymnym uczuciem?

Bycie profesjonalistą polega na kompletnym oddaniu się roli. Najczęściej tańczę z Yuką Ebiharą. Jest wspaniałą artystką i wielką profesjonalistką, również jeśli chodzi o emocje. Z Yuką rozumiemy się bez słów. Ona zawsze daje niesamowicie dużo od siebie, a właśnie na tym polega taniec we dwoje. Wzajemnym uzupełnianiem się, technicznym i emocjonalnym. Na scenie jesteśmy postaciami, w które musimy się wcielić i nic nie powinno stać nam na przeszkodzie. Ale życie osobiste to druga sprawa. Jestem szczęśliwym ojcem dwójki wspaniałych dzieci. Gdyby moja żona była zazdrosna o moje partnerki sceniczne, prawdopodobnie nie byłbym teraz I solistą. Tego się od nas oczekuje, powierzając nam konkretne role i tego oczekują widzowie podczas spektakli, przecież nie chcą czuć się oszukani. W dodatku Olga to moje psychiczne wsparcie. Bez niej prawdopodobnie w ogóle nie byłoby mnie tutaj, w Warszawie, w Polsce. Już od czasów szkoły to ona we mnie najbardziej wierzyła i kibicowała, zachęcała do pracy i pokazywała, że jestem wart więcej niż mogło by mi się wówczas wydawać. Jestem jej za to bardzo wdzięczny. Bez jej wiary w moje siły i umiejętności, bez miłości, nie dałbym rady tego udźwignąć.
Co możesz powiedzieć o rolach, w które wcieliłeś na scenie? Czy czujesz się spełniony?
Ciężko jest mi wybrać moją ulubioną partię, ponieważ każda rola rozwija się w czasie. Do każdego spektaklu podchodzę indywidualnie, po nowej, kolejnej analizie postaci. Nigdy nie jest tak, że coś nie wymaga już poprawy, zawsze, niezależnie czy w kwestii techniki czy charakteru postaci, coś można ulepszyć. Ja coś mogę ulepszyć. Niemniej, bliższe są mojej osobowości role stricte charakterystyczne, takie, które wymagają ode mnie oddania na scenie wielu emocji i przeżyć. Dzięki temu czuję bliższą więź z widzami, ponieważ wiem, że bezpośrednio przekazuje im swoje uczucia. Owszem, czuję się spełniony. Jestem I solistą, to spełnienie marzeń. W dodatku, spełnienie zawodowe przeplata się ze spełnieniem rodzinnym.

Vladimir oraz Olga Yaroshenko od kilku lat są obywatelami Polski, dlatego nie boję się stwierdzić, że polski balet zyskał kolejnego, polskiego tancerza, który może inspirować młode pokolenia przyszłych adeptów sztuki baletowej i być dla nich wzorem. Uosobienie pokory i niebywałej charyzmy, a jednocześnie siły i dumy. Tego właśnie trzeba na największej scenie baletowej Europy.

Zmagania Vladimira w Polskim Balecie Narodowym możecie śledzić na jego fanpage’u na Facebooku- klik
MIŁEGO DNIA!
SIMPLE.DANCER

11 komentarzy

  • Anonimowy

    Moje pierwsze wspomnienie z tym tancerzem wiąże się z jednym z przedstawień "Chopina…", w którym z powodu kontuzji S. Popova zmuszony był w przerwie przeobrazić się z Liszta w Chopina. Ponadto bardzo utkwiły mi w pamięci jego partie w "Kurcie Weillu" (za którego wszystko bym dała, żeby móc znów zobaczyć w całości). To nazwisko, które zawsze mnie uszczęśliwia, kiedy widzę je w obsadzie 🙂

  • Agata Wisniewska

    Bardzo inspirujący człowiek!
    Jestem bardzo ciekawa jak koledzy ich syna odbierają to, że jego tata jest tancerzem baletowym ?
    Mam jeszcze pytanie: mogłabyś polecić jakieś ćwiczenia wzmacniające kostkę czy też ogólnie stopę? (Nie chodzi mi o podbicie ale bardziej o siłę stopy)
    Pozdrawiam :))

  • Anonimowy

    Jakie piękne spotkanie z Artystą 🙂
    To, że rozmawia z nim drugi fachowiec, to jedno. Drugim jest to, że Ty umiesz, albo on tak siebie opowiedział, unaocznić go jako człowieka i mądrego mężczyznę.

    Ważny dla mnie jest fragment o pokorze, zmęczeniu i ponownym przełamywaniu siebie.

    Poza tym trzymam kciuki za Twoją stopę lub stopy ,stawy i wszystkie cusie przydatne w tańcu,
    Anonimka.

    • Anonimowy

      Zapomniałam napisać, że bardzo podoba mi się pierwsze zdjęcie: Pan Yaroshenko wyróżniający się z tła jasnością ubrania, do tego znowu świetne przecięcie pozycją skoku linii prostych w scenografii, że nie wspomnę o uśmiechu Artysty.

  • Monika Dudzik

    Przyznam szczerze – temat baletu jest mi zupełnie obcy. Ale to wcale nie oznacza, że Twój tekst nie wydał mi się interesujący – wręcz przeciwnie. Uwielbiam ludzi z pasją, nasiąkniętych miłością do życia i uwielbieniem dla tego, co robią. Pod wieloma względami balet przypomina każdą inną dziedzinę – jeśli chcesz być w czymś naprawdę dobry, musisz ciężko pracować, nie ma drogi na skróty. A oparcie w najbliższych to coś absolutnie bezcennego! Pozdrawiam:)

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *