Praca w teatrze

Co nas nie zabije… ;)

Gdzie znajdujecie motywację do realizacji Waszych marzeń? Albo raczej, co powoduje w Was silną motywację, która tak mocno popycha Was do działania, że nie spoczniecie, aż nie zrealizujecie zamierzonych celów, tych mniejszych i większych? Według mnie wszystko zaczyna się w głowie, choć tak naprawdę jest to przecież oczywiste. Pisałam Wam kiedyś o cechach charakteru, które ukształtowały się we mnie z powodu wykonywania mojego zawodu (w czym bycie tancerką ułatwia życie codzienne?). Twarde stąpanie po ziemi, dawkowanie sił podczas codziennych treningów, prób i występów. Perspektywa kolejnych spektakli w sezonie zawsze wymaga ode mnie odpowiedniego przygotowania mentalnego oraz fizycznego. Wizja sporej ilości ciężkich fizycznie przedstawień potrafi być bardzo silnym motywatorem. Przecież na scenie nie mogę pozwolić sobie na sekundę odpoczynku, muszę być gotowa w 120% i być pewna, że moje ciało mnie nie zawiedzie. To oczywiste, że moja motywacja działa na najwyższych obrotach.

Jak radzę sobie w ciężkich momentach, w chwilach zwątpienia? Zawsze, zawsze zadaję sobie pytanie: czy to, co robię sprawia mi radość? Czy efekt końcowy mojego wysiłku zostanie doceniony? I zawsze odpowiedzi na te pytania są takie same: tak. A przynajmniej musisz w to uwierzyć 😉 uwierzyć we własne możliwości, siły, perspektywy. Nie pisałam żadnego postu o postanowieniach noworocznych, bo w końcu dojrzałam do tego, żeby stwierdzić, że po prostu ich nie lubię. Zawsze dziwiło mnie, że już w lutym, najdalej w marcu wszyscy o nich zapominają! A przecież nie o to chodzi w zmianie na lepsze. Również w motywacji do podjęcia zmian. Musi być ona długofalowa, jednostajna, a nie przerywana za każdym razem, gdy osiągniemy kolejny cel. To się doskonale sprawdza w zawodzie tancerza. Albo mówiąc wprost: musi się sprawdzać, bo… czy z czasem mnie to nie nudzi? Nie! To moja pasja. Ogromne szczęście mnie spotkało, że robię to, co kocham i jest to jednocześnie moją pracą. Jak każdy człowiek bywam zmęczona codziennością, pozwalam sobie na odpoczynek, ale moje cele są długodystansowe- żeby tańczyć jak najdłużej i jak najlepiej. Brawa publiczności są zawsze cenną nagrodą za pracę, którą włożyliśmy w przygotowanie spektaklu. I to kolejny powód, aby podnieść poprzeczkę wyżej- zadowolenie publiczności. W końcu dla Was pracujemy, to Wy jesteście ostatecznym odbiorcą naszych wysiłków i dokonań i naszym największym motywatorem.Czy są wśród Was osoby, które ćwiczą balet z pasji? Jestem bardzo ciekawa co wywołuje w Was motywację do kolejnych treningów, niejednokrotnie przecież odbywających się po godzinach Waszej pracy? Podzielcie się ze mną Waszymi sposobami na zwiększenie motywacji w ciągu roku, również wtedy gdy odczuwacie bezsilność spowodowaną na przykład przemęczeniem. A może to właśnie zajęcia z baletu Was uspokajają i powodują, że odnajdujecie w sobie nowe pokłady energii, aby stawiać czoło codzienności?

MIŁEGO DNIA!

SIMPLE.DANCER

 

13 komentarzy

  • Ola

    Ćwiczę balet od ok 4lat, mimo że jest to moja pasja to oprócz lekcji sama w dom znajduje czas na rozciąganie i ćwiczenia wzmacniające. Motywują mnie moje postępy, szczególnie kiedy nauczyciel zauważy zmianę na lepsze (wiem ile pracy i czasu mi to zajęło i ciesze się, że to widać). Same lekcje są dla mnie formą aktywnego relaksu, problemy i obawy zostają za drzwiami i liczy się tylko to co tu i teraz.

  • Porcelanka

    W moim przypadku właśnie sam balet sprawia, że mi się chce. Mogłabym wrócić po pracy do domu, ale wiem, że już niczego konstruktywnego bym nie zrobiła. A w życiu jest tyle ciekawszych rzeczy niż po raz siódmy oglądany news feed na facebooku 😉
    Przy samym balecie trzyma mnie fakt, że widzę postęp. Wreszcie jestem w stanie się wyprostować, ruszam się trochę mniej jak słoń w składzie porcelany. Fakt, że wreszcie znalazłam „swoj” „sport” też daje kopa. Już nikt mnie nie zmusza do siatkówki, nikt nie każe biegać, sama go sobie wybrałam 🙂

    • Simple Dancer

      Jak wiązałam swoje życie z tańcem, czyli jak się okazuje baaardzo dawno temu, to właśnie to samo mnie przy Balecie zatrzymało: postęp, namacalny, zauważalny, satysfakcjonujący postęp 🙂

    • Marta (Pani Sowa)

      Miałam podobnie. Kilka lat temu tańczyłam w zespole tańca irlandzkiego, a do samych treningów (jeszcze poza myśleniem o jakimkolwiek zespole!) pchnęła mnie pasja właśnie… Bałam się, bo zawsze byłam typem, który na w-fie był ostatni wybierany do składu drużyny itp. i przez całą podstawówkę czy liceum wierzyłam, że nie nadaję się do niczego fizycznego czy sportowego, a tu proszę… Wysiłek zaczął sprawiać mi przyjemność! Bo sama go wybrałam, bo robiłam to, co chciałam 😀 Okazało się, że mogę ćwiczyć z satysfakcją 🙂 Dlatego ważne jest też podejście pedagogów w szkołach – żeby to nie była sama siatkówka, bo nie każdy ma predyspozycje. Ja nie miałam 🙁 I rosłam w przeświadczeniu, że się do „niczego” nie nadaję… (Szczęśliwie w gimnazjum nie mieliśmy dużej sali, co wymogło wprowadzanie innych dziedzin sportowych i siłą rzeczy różnorodność – tam nieco zmieniłam swoje podejście, cieszyły mnie te lekcje, ale z liceum wrócił problem :/)

      • Simple Dancer

        Masz zdecydowanie rację! Rola pedagoga nie może się ograniczać do zadawania kolejnych ćwiczeń, a powinien również znaleźć sposób na zainteresowanie uczniów słabszych w takiej siatkówce właśnie. Miałam wf jedynie w szkole podstawowej i bardzo go lubiłam, ale miałam naprawdę świetnego nauczyciela, do tej pory go pamiętam ? dobrze, że znalazłaś satysfakcję w cwiczeniach! To ważne 🙂 dzięki za komentarz i serdecznie pozdrawiam!

  • Karolina

    U mnie różnie to bywa z tą motywacją. Zwykle motywuje mnie po prostu to, że sprawia mi radość tańczenie. Nawet nie myślę wtedy o motywacji tylko nie mogę się doczekać zajęć i frunę jak na skrzydłach na lekcję. Kiedy mnie dopada jednak załamka i wydaje mi siw, ze nic nie idzie do przodu I nadal nic nie potrafię to przypominam sobie jakim byłam kaszalotem na początku jak zaczynałam ćwiczyć 😀 podsumowując: progres mnie motywuje

  • Romantyczna dusza

    Tańczę balet już 2 lata 🙂 jest to moje marzenie odkąd skończyłam 3 lata. Dopiero będąc już dorosła (kilka miesięcy po ślubie), dowiedziałam się, że istnieją zajęcia również dla dorosłych. I tak przepadłam w tym po uszy 🙂 teraz nie wyobrażam sobie bez baletu życia. Jest to dla mnie coś dużo, dużo więcej niż tylko taniec, sport czy hobby. To sztuka, styl życia. Balet jest dla mnie czymś tak eterycznym i wzniosłym. Dodaje lekkości. Nawet jak poruszam się czasem jak małe słoniątko, to nie zmienia to faktu, że tam w środku czuje się motylem. Lekkim, z muzyką wypełniającą każdy kawałek mojego ciała. Balet to moja miłość ! Pomimo bardzo ciężkiego dnia w pracy i perspektywie powrotu do domu dopiero o 23 i pobudce następnego dnia o 6.00 – nie rezygnuje z zajęć. Wręcz przeciwnie, dokładam sobie kolejne, lepiej planuje mój kolejny tydzień. Postępy są oczywiście motywatorem. Ale nawet jeśli by ich nie było (czasem mam wrażenie że są naprawdę niezauważalne) i wiem, że nigdy nie zatańczę na scenie – to i tak chce to robić. Nie dla innych, dla braw czy uznania. Tylko dla samej siebie. Żeby spełnić swoje marzenia. Udowodnić sobie, że można tańczyć w każdym wieku. Żeby choć na chwile przenieść się w inny świat. Poczuć się jak ktoś zupełnie inny. Ta pozornie wyglądająca delikatność i płynność ruchów jest dla mnie czymś najbardziej niezwykłym. Z perspektywy widza wygląda to, jak gdyby tancerze płynęli w powietrzu, ale z perspektywy tancerza wiem, ile to wymaga wysiłku i spięcia mięśni.

    P.S. Mam takie pytanie… Może ktoś coś wie. Czy w trakcie ciąży można dalej regularnie ćwiczyć? Czy trzeba zawiesić zajęcia albo chociaż ograniczyć jakieś ćwiczenia? Pytam, ponieważ ciężko wyobrazić mi sobie tak długą przerwę… Oczywiście zdaje sobie sprawę z indywidualności każdego przypadku.

    • Simple Dancer

      Brawo! Brawo brawo brawo ❤❤ wzruszyłam się czytając Twój komentarz.. odpowiadając na pytanie: różnie bywa 🙂 znam tancerki, które ćwiczymy podczas ciąży, nie brały udziału w spektaklach, ale robiły lekcję. Wszystko trzeba uzgodnić z lekarzem. Ważne też jest, że dla zawodowych tancerek regularne ćwiczenia to coś naturalnego, ciało jest do tego bardzo przyzwyczajone. Na pewno taki organizm inaczej reaguje na ćwiczenia podczas ciąży niż taki, dla którego ćwiczenia odbywają się rzadziej 🙂 pozdrawiam serdecznie!!

  • Romantyczna dusza

    Dziękuję Ci bardzo za odpowiedź 🙂 aktualnie ćwiczę 3 x w tygodniu (po 2 lub nawet 4 godziny). Plus ćwiczenia w domu. Zapytałam, ponieważ zawsze mnie to nurtowało przy jakiś ewentualnych planach przyszłościowych 🙂 Pozdrawiam serdecznie

  • Patrycja

    Ja juz chyba 10 lat temu zapislam sie na zajecia flamenco, glownie dla sportu i z checi sprobowania czegos nowego i kompletnie przepadlam!
    Teraz doszlo juz do tego, ze chodze na zajecia 3-4 razy w tygodniu, do tego dochodza proby i kilka razy w roku wystepy nawet na scenach teatrow. Daleko mi do bycia profesjolana tancerka, ale ta pasja pochlania teraz wiekszosc mojego wolnego czasu. Po wielu latach moja sylwetka sie zmienila, a miesnie w lydkach sa niesamowicie wyrzezbione (niestety, pojwily sie tez problemy z kolanami…), czasami jest ciezko, ale pozniej, kiedy choreografia jest juz skonczona, a ja pokonalam kolejna bariere, ktora wydawala sie nie do pokonania (taniec z wachlarzem, chusta, ostatnio „bata” czyli suknia z trenem) to mnie niesamowicie motywuje. W pewnym momencie to juz wlasciwie uzaleznia 😉 No i zdobylam dzieki zajeciom wspaniale przyjaciolki!
    Pozdrawiam z Hiszpanii!

  • Viola

    Pierwszy raz tu jestem i bardzo mi się podoba. Wspaniale zobaczyć Twoją pracę od kulis. Praca tancerza baletowego zawsze była dla mnie zupełnie nieznaną kwestią, jak z bogami na Olimpie – bliscy w marzeniach a dalecy w rzeczywistości. Tym bardziej fajnie bo mogę zobaczyć więcej, poznać więcej.
    Co do tego co piszesz to zgadzam się w 100% nie wystarczy szukać celu w strefie marzeń i pewnie tak jest z tymi noworocznym postanowieniami. Bardziej spisujemy marzenia niż wytyczamy sobie konkretne cele.
    Powodzenia w Twoich planach !

  • Dominika

    U mnie to jest tak, że przed zajęciami z baletu mam takie myśli, że bez sensu, że może powinnam zrezygnować itp. Zapewne jest to spowodowane przemęczeniem ale po zakończonych zajęciach mam tyle energii i czuję się tak szczęśliwa, że nie wyobrażam sobie abym miała zrezygnować. 🙂

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *