Balet,  Praca w teatrze

Filozoficzne wynurzenia matki baletnicy

Wszyscy znamy pojęcie perfekcjonizmu

Bycie zawodowym tancerzem równoznaczne jest z byciem perfekcjonistą. Uczymy się tego od najmłodszych lat, od – teoretycznie- najprostszych elementów techniki tańca klasycznego. Stanie przy drążku w zadanej pozycji będzie trwało tak długo, aż osiągniemy maksimum swoich możliwości w danym momencie w jej wykonaniu. Niezależnie czy stoimy na dwóch nogach, czy na jednej. To uczy nas cierpliwości choć rozumiem, że wielu z Was może mieć w tej chwili do tego stwierdzenia ambiwalentne podejście. Z jednej strony rozumiemy, że balet jest ogromnie wymagający, z drugiej możemy zadawać sobie proste pytanie- ale po co?

Wymagające treningi to jedyna droga do osiągnięcia sukcesu?

Pod wieloma względami taniec klasyczny jest jak najtrudniejsze sporty wyczynowe. W dużej mierze osoby wybierające drogę zawodową (aby zostać tancerzem scenicznym) zaczynają treningi w bardzo młodym wieku. Ma to oczywiście również znaczenie pod kątem fizycznego i psychicznego rozwoju młodego człowieka. Pod względem anatomicznym próg 10 lat jest dobrym momentem na rozpoczęcie profesjonalnych ćwiczeń (między innymi w kwestii tańca w pointach), ale ze strony psychologicznej duży procent młodzieży w tym wieku nie ma sprecyzowanych marzeń odnośnie swojej przyszłości, a balet może okazać się jedynie przelotną pasją- im więcej ciężkich treningów i świadomości jak bardzo są one wymagające, tym większa weryfikacja następuje co do naszych planów związanych z zawodową karierą tancerza.

Również odpowiednie warunki fizyczne, czyli to jak nasze ciała są zbudowane, mogą warunkować nasze podejście do ciężkiej pracy już od najmłodszych lat. Ciało, które ma naturalne predyspozycje może łatwiej przyswajać materiał związany z nauką tańca klasycznego. Nie oznacza to, że brak idealnych warunków nas dyskwalifikuje. Determinuje to jednak jeszcze większy wysiłek, który sami świadomie musimy włożyć w nasze ciało, aby zadane elementy zostały wykonane poprawnie względem estetyki tańca klasycznego.

Możecie sobie zadać pytanie – ale czy w ogólnym rozrachunku jest to takie ważne?

Wyżej napisałam, że pod wieloma względami balet jest sport. Jeśli mamy dyscyplinę, w której uczestnictwo i przyznane miejsce podczas zawodów warunkuje punktacja, to oceniane są umiejętności i poprawność ich wykonania. W pierwszym momencie do głowy przychodzi mi łyżwiarstwo figurowe czy gimnastyka artystyczna. W tych dyscyplinach także warunki psycho-fizyczne mają kolosalne znaczenie. To między innymi zgoda na ból, którego nie unikniemy trenując kilka razy w tygodniu po kilka godzin dziennie. 

 

Ból ciała? Na własne życzenie? Nie szanujesz siebie!

Tak. Usłyszałam kiedyś takie zdanie. Ćwicząc codziennie, po kilka godzin, eksploatujemy nasze ciała do granic możliwości. Często ten wymagający trening jest powodem, dla którego niektórzy rezygnują. Pamiętajmy, że każdy z nas jest inny- jeden odnajduje pasję w gotowaniu czy malowaniu, inny w ćwiczeniach. Dlatego tak ważne są nasze uwarunkowania mentalne. Osobiście nie wyobrażam sobie, jak można morsować, jednak rozumiem i szanuję tych, którzy to robią, bo zwyczajnie to lubią. Podobnie jest z baletem- robisz to, bo to lubisz. Już kiedyś o tym pisałam i moje zdanie w tym temacie nie uległo zmianie- nie wyobrażam sobie pracować w zespole z ludźmi, którzy nie lubią ćwiczyć i tańczyć. Jaki miałoby to sens?

Dbanie o ciało

Nie możemy zapominać o prawidłowej regeneracji tak zmęczonego ciała. Tylko wypoczęci możemy codziennie na nowo podejmować trud wynikający z obowiązku utrzymywania formy. W zawodzie tancerza to jest bardzo ważne, bo tylko będąc w odpowiedniej formie wykonamy zadaną choreografię na profesjonalnym poziomie, a za to płacą widzowie- i to niemałe kwoty! Dbanie o siebie to rutyna każdego tancerza, ale może ona być różna w zależności od naszych osobistych potrzeb.

Zrównoważona i prawidłowo zbilansowana dieta oraz suplementacja to moja codzienność (choć pozwalam sobie na jedzeniowe guilty pleasure, w końcu jestem tylko człowiekiem). Prawidłowe funkcjonowanie organizmu pozwala na codzienne podejmowanie ciężkiego wysiłku fizycznego. Nie oznacza to oczywiście, że zawsze jestem pełna werwy i nieustającej chęci do treningu. Oczywiście, że miewam gorsze dni, jestem zmęczona, potrzebuję więcej snu. Ale wiedząc i mając świadomość ile mam do wykonania pracy tak rozplanowuje sobie dni, aby czasie wolnym faktycznie maksymalnie wypocząć i, przede wszystkim, się wyspać. Inaczej było jak miałam dwadzieścia parę lat 😉

Więcej o tym jak tancerze regenerują swój instrument pracy, czyli ciało, przeczytacie w jednym z moich felietonów na portalu TaniecPolska: https://taniecpolska.pl/krytyka/troska-o-cialo/

Jaki macie do tego stosunek? Jesteście osobami, dla których wysiłek fizyczny to coś normalnego, czy jednak to niepotrzebne męczarnie?

SIMPLE.DANCER

 

One Comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *